MY BOOKISH PET PEEVES - Książkowe irytacje


Dziś przychodzę do Was z pięcioma rzeczami, które denerwują mnie w książkach. Bierzemy pod lupę nie tylko książki same w sobie ale także stronę techniczną. Myślę, że każdy znajdzie coś co irytuję go w np. samym sposobie wydania danej książki. Sprawdźcie co mnie denerwuję najbardziej:

1. Gdy książki wydane są w taki sposób, że łamią się grzbiety. Nienawidzę złamanych grzbietów. Niestety bywa tak, że żeby przeczytać normalnie książkę ten grzbiet zagina się sam. Masakra! :)


2. Mała czcionka. Niesamowicie irytująca sprawa. Kto lubi czytać małe czcionki? Wolę grubsze książki z większą czcionką niż odwrotnie. Wy też tak macie?


3. Polskie okładki- rozumiem, że nabycie prawa do oryginalnej okładki wiąże się z prawdopodobnie większymi kosztami ale chyba sami przyznacie, że niekiedy polskie okładki nie są najlepszym wyborem... Przykład, który jako pierwsze nasuwa mi się na myśl to okładka „Zanim się pojawiłeś”. Oczywiście zdarzają się wyjątki i nasze okładki bywają lepsze od zagranicznych :)

4. Tytuły książek- niekiedy oryginalne tytuły zostają przetłumaczone na polski w tak niefortunny sposób, że gorzej się nie da. Często takie zmiany odbiegają od zamysłu autorów. Przykładem jest książka „Zostań, jeśli kochasz” przy czym jej oryginalny tytuł to „If I stay” (jeśli zostanę) 

5. Główne bohaterki- jest kilka serii, które pomimo świetnej fabuły są dla mnie skreślone głównie przez wzgląd na główne bohaterki, które postępują absurdalnie, są najzwyczajniej w świecie irytujące. Przykładem jest Luce z serii „Upadli”


Tak przedstawia się moja piątka. Najprawdopodobniej za jakiś czas pojawi się kolejne pięć rzeczy, które denerwują mnie w książkach. Koniecznie podzielcie się co u Was powoduje irytację!
J

Udostępnij ten post

10 komentarzy :

  1. Idealnym przykładem tych wyjątków okładkowych są nowe wydania książek Milana Kundery. To, co WAB zrobiło, to to jest istny majstersztyk! Wszystko jest minimalistyczne, w kolorach, które przyciągają wzrok, jednocześnie nie gryząc w oczy i każda okładka zyskuje sens po przeczytaniu książki. Gorąco polecam sprawdzić! ;)

    Pozdrawiam,
    http://kackiller.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdziłam i faktycznie są bardzo minimalistyczne :) Uwielbiam gdy po przeczytaniu książki okładki zyskują dla czytelnika sens!

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Książka Forman pierwotnie została wydana właśnie jako "Jeśli zostanę", ten "tytuł-koszmarek" pojawił się dopiero po ukazaniu się filmu. Też uważam, że jest straszny.
    Okładka "Zanim się pojawiłeś" - jest marna, nie ma co się oszukiwać :D Ale np. nasze wydanie książki "Wszystkie jasne miejsca" jest śliczne.
    Łamiące się grzbiety to zło! Nieprzyjemnie białe, dające po oczach stronice to zło!

    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem zmienienie tego tytułu mija się z celem :)
      Zgadzam się, okładka książki "Wszystkie jasne miejsca" jest cudowna. Zdecydowanie przykuwa uwagę :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Najbardziej, ale tak najbardziej na świecie wkurza mnie, gdy wydawnictwa wypuszczają tylko część cyklu -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie potrafię wyobrazić sobie jak bardzo to musi boleć :) Na szczęście jeszcze nie zdarzyło mi się sięgnąć po serię, której następne części nie zostały wydane w Polsce

      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Dodałabym jeszcze wydawanie serii w różny sposób - zmiana typu okładki czy zmienienie jej całkowicie. Jedna z najbardziej irytujących rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarza się też tak, że wydawana jest zazwyczaj pierwsza część cyklu w okładce filmowej, a kolejne sprzedawane są w oryginalnych, gdyż następne części nie zostały zekranizowane :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Zgadzam się z Tobą w stu procentach :))
    Pozdrawiam
    joolsandherbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

need-read.blogspot.com © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka