Lektury, których nie przeczytałam i tego żałuję



Lektury to zmora każdego ucznia. No dobra- większości. Zazwyczaj są grube, ciężko się je czyta, a jeszcze gorzej omawia w szkole. Jestem jedną z tych osób, które nie lubią być zmuszane do czytania czegoś na co nie mają ochoty. Dlatego lektury, a nawet książki zawsze były dla mnie równoznaczne z przymusem i nudą. Nie od zawsze lubiłam czytać ale od zawsze lektury kojarzyły mi się ze złem koniecznym. Tak naprawdę dopiero od niedawna zaczęłam doceniać klasykę, a także lektury. Nie mówię, że nagle zacznę czytać je wszystkie i wszystkie nadrabiać (bo na to jest już trochę za późno) ale chciałabym przedstawić Wam kilka lektur, których nie przeczytałam (głównie przez wzgląd na moje uprzedzenia) i dziś bardzo tego żałuję.

1. „Lew, Czarownica i stara szafa” to książka klasyk, której nie było mi dane przeczytać. Będąc w podstawówce stwierdziłam, że nie ma sensu czytać tej książki skoro wiele razy oglądałam film. Uwielbiam tę historię ale wątpię, że kiedykolwiek sięgnę po tę serię, niemniej jednak bardzo żałuję, że nie udało mi się jej wtedy przeczytać
2. „Ania z Zielonego Wzgórza”- wstyd się przyznać ale tak- jej również nie czytałam. Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć ale chyba odkąd pamiętam byłam do niej sceptycznie nastawiona, być może dlatego, że była ona właśnie lekturą szkolną.
3. „Tajemniczy ogród” to książka, którą przeczytałam chyba w połowie, czego nie jestem w stanie stwierdzić na sto procent. Pamiętam, że sam pomysł na książkę bardzo przypadł mi wtedy do gustu i albo zaczęłam ją czytać albo pamiętam fragmenty tej książki dzięki omawianiu jej na lekcji. Może kiedyś po nią sięgnę ;)
 4. „Romeo i Julia”. Nadrobię zaległości, może nie w najbliższej przyszłości ale czuję, że to lektura, którą każdy powinien przeczytać. Wiem, że nie jest to książka, która będzie moją ulubioną, najprawdopodobniej wcale mi się nie spodoba ale myślę, że są pozycję, które po prostu wypada znać, a „Romeo i Julia” jest jedną z takich.
5. „Mały książę. O ile wcześniejsze pozycje, które Wam przedstawiłam być może przeczytam, a innych mimo wszystko nie zamierzam- tak wiem, że „Mały książę” to lektura, którą po prostu muszę przeczytać. Bardzo żałuję, że nie zrobiłam tego w podstawówce. Od zawsze czułam ogromną niechęć do tej książki, tak naprawdę nie wiem skąd ona się wzięła. Ale nigdy nie jest za późno ;)
6. „Opowieść wigilijna”- przy omawianiu tej lektury siedziałam jak urzeczona, gdyż tak bardzo spodobała mi się fabuła tej książki. Uważam, że jest ona jedną z bardziej interesujących w kanonie lektur szkolnych. Od początku do końca doskonale znam przebieg wydarzeń ale bardzo chcę ją przeczytać i myślę, że w tegoroczne święta uda mi się to zrobić.
7. „Lalka” to lektura, którą przerabiałam w poprzedniej klasie. Cóż… Miałam ambitny plan przeczytania tej książki, naprawdę bardzo chciałam zapoznać się z historią Wokulskiego ale grubość tej pozycji mnie odstraszyła. W bardzo dalekiej przyszłości mam zamiar zaznajomić się z tą pozycją. Trochę żałuję, że znam jej zakończenie ale jest ono na tyle dobre, że jeszcze bardziej zachęca mnie do jej przeczytania. 

Dajcie znać jeżeli Wy również nie sięgaliście po lektury, a dziś tego żałujecie.
 Koniecznie napiszcie jakie pozycje chcecie nadrobić
;)

Udostępnij ten post

8 komentarzy :

  1. Też byłam bardzo sceptycznie nastawiona do "Małego księcia" i za pierwszym razem faktycznie mi nie podszedł, ale za drugim pokochałam tę książkę.
    "Lalkę" muszę przeczytać w tym roku, ale nawet mnie to cieszy.

    A co do lektur, których żałuję, że nie przeczytałam - z pewnością jest to oryginalna wersja "Pinokia", Chłopcy z placu Broni" (ale tych dwóch raczej nie zamierzam nadrabiać), no i "Skąpiec" - jego akurat muszę przeczytać, ponieważ, gdyż, bo... Matura <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, uwielbiam listy wstydu :D Sama mam takich kilka i systematycznie wyczytuję/oglądam :D Ale wciąż znajduję klasyki, których jeszcze nie poznałam, a wstyd.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na razie nie zdołałam przebrnąć tylko przez Krzyżaków.

    Nie przeczytania Ani z Zielonego wzgórza nie musisz żałować. Nie wiem nad czym, aż tylu ludzi się zachwyca!

    Opowieść wigilijną i Tajemniczy ogród nadrób koniecznie:)

    Nad czytaniem Romea i Julii zastanów się ja jedyne co z niej wyniosłam to zrażenie się do twórczości Szekspira.

    http://krainamola.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za Krzyżaków nawet się nie brałam :D
      Oj tak, Ania ma wielu zwolenników. Co do Szekspira- i tak jestem sceptycznie nastawiona, gdyż czytałam Makbeta, który średnio mi podpasował.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Wow jestem naprawdę zaskoczona przedstawionymi wyżej pozycjami. Nie jestem polonistą i nie zamierzam ci wypominać braków, ale stwierdzam, że mnie zaskoczyłaś. Po swoim przykładzie byłam wręcz przekonana, że takie "ułatwianie" sobie życia i wymigiwanie od lektur zaczyna się później - ja zaczęłam w gimnazjum (jak na razie jestem w klasie 3) i zdarzyło mi się nie przeczytać tylko dwóch lektur. Większość tych, które ty prezentujesz to książki z podstawówki, ewentualnie 1 gimnazjum (oprócz lalki, której jeszcze nawet nie miałam w programie wszystkie przeczytałam). Nie są ani długie, ani wymagające, więc pomimo twoich króciutkich tłumaczeń i zapewnień, że nadrobisz zaległości, mam niezłego maint fuck'a :D
    Pozdrawiam i zapraszam również w moje skromne blogowe progi:
    http://nerdprostozksiazki.blogspot.com/
    PS. Twój blog dołącza do mojej listy obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do czytania książek byłam zniechęcona już w podstawówce, nigdy nie miałam problemów z testami, które polonistki w podstawówce robiły by sprawdzić czy uczniowe przeczytali daną lekturę, gdyż przy omawianiu na lekcji zawsze słuchałam. W gimnazjum bardzo dobrze radziłam sobie z wypracowaniami- generalnie nie widziałam sensu by czytać coś na co nie mam ochoty i dodatkowo tracić czas. Tak jak słusznie zauważyłaś- większość lektur jest z podstawówki, wynika to z tego, że tylko te wydają mi się być warte uwagi na ten czas. Poza tym nigdy nie jest za późno na nadrobienie zaległości ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Ja Anię z Zielonego Wzgórza przeczytałam dopiero w te wakacje, po jakiś 10 lat zwlekania. Miałam to szczęście, że to nie była moja lektura. Bo Opowieści z Narnii niestety dla mnie lekturą były i dlatego zdecydowanie bardziej wolę film niż książkę :c

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... Po tym poście wydaje mi się, że jestem twoim całkowitym przeciwieństwem! :D
    Zawsze czytałam i czytam w dalszym ciągu wszystkie lektury - jedyny wyjątek to "Krzyżacy", którzy usypiali mnie po 10 stronach... Ileż razy budziłam się nad tą książką? Nie zliczę. :P

    Wydaje mi się, że jest wiele wartościowych i ciekawych lektur i nawet teraz możesz spokojnie po nie sięgnąć. Czasem warto wrócić do takich książek.

    "Małego księcia" kocham po prostu, podobnie "Opowieści z Narnii", "Anię z Zielonego Wzgórza" i "Tajemniczy ogród". "Lalka" czeka na mnie w tym roku szkolnym. Mam nadzieję, że przebrnę przez nią, bo jej gabaryty przerażają. ;)

    Pozdrawiam!
    Ola z bloga Zaczytana Iadala

    OdpowiedzUsuń

need-read.blogspot.com © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka